literature

Secret Santa - APH - Przewodniki

Deviation Actions

MisterkaNutella2001's avatar
Published:
302 Views

Literature Text

Ludwig siedzi przy stoliku w niepopularnym barze, pełnym anarchistów i przybłęd. Łapie beznamiętnie kufel z złotym piwem i pije łyk, obserwując zbierających się obskurnych mężczyzn. Wyglądają na doświadczonych życiem. Niemiec gardzi brzydkimi ubraniami i niepoprawną postawą. "Zakały tej cywilizacji", myśli, stukając w drewno.
Przygnębiona kelnerka podaje mu kolejny trunek. Gdy odchodzi, Ludwig zauważa coś jasnego. "Czy to śnieg? Te drzwi w końcu nie wytrzymały?", przeciera oczy i szepcze pod nosem.
Po chwili widzi, że to długie włosy kobiety ubranej jak typowy bywalec tego miejsca. Ma zaciętą minę, ale kiedy widzi swoich przyjaciół uśmiecha się ciepło, przymykając oczy. Krzyczy do nich z okropnym, wschodnim akcentem.
Jest piękna.
Ludwig nienawidzi tego od pierwszego spojrzenia. Ona za bardzo przypomina mu jego matkę. Tego potwora, który zaszczepił w nim wstręt do kobiecego wdzięku, siły i delikatności.
Zgromadzenie toczy zażartą dyskusję. Białowłosa istota zaczyna wyglądać na zdenerwowaną. Uderza jednego z mężczyzn w policzek i blokuje cios. Pozostali patrzą się na to w otępieniu, trochę zdziwieni.
Ludwig kładzie pieniądze na stoliku i próbuje uciec. Kiedy jednak sięga po klamkę, słyszy tępy dźwięk i upadające ciało. Przy jego stopach klęczy przerażona kobieta, trzymająca się za nos.
- Bydlaku! Złamałeś mi... - Podnosi się powoli, ale gwałtowny napad kaszlu przeszkadza w utrzymaniu pionowej postawy i mimowolnie łapie Ludwiga za rękaw.
- Niech pani wstanie - odzywa się cicho i łapie bladą dłoń, unosząc ją sztywno do góry.
- Dziękuję - jej głos brzmi ciepło i miło, a nieukrywana maniera jest rozpoznana przez Ludwiga jako rosyjska.
Koniec kosmyka zabarwia się na czerwono i wygląda to tak dziko, że Niemcem wstrząsają nieoczekiwane dreszcze. Podaje jej chusteczkę i odwraca się śpiesznie, pozostawiając kobietę z głupim wyrazem twarzy.

***

Ludwig klnie w myślach na swoje dobre wychowanie, które zapewniła mu matka. Nie może wymazać z pamięci nieokiełznania piękności, czystego uroku, który zamknięty był w ciele rosyjskiej emigrantki. Jest zupełnie niepodobna do jego rodzicielki, a jednocześnie widzi w niej jej odbicie.
Nie spodziewał się, że przeszłość dopadnie go nawet w Wiedniu.
Błyskawicznym krokiem zmierza do mieszkania, mija sennych ludzi obok. Obiecuje sobie, że nigdy nie wróci do swojego ulubionego baru. Możliwość spotkania tamtej kobiety przeraża go i jego uporządkowane życie.
Nagle ktoś zatrzymuje go mocnym chwytem. Podminowany Niemiec jest przygotowany na bójkę, ale po odwróceniu się widzi tylko swój największy koszmar.
- Ja... chciałam oddać tylko chusteczkę - Podaje mu kawałek materiału z plamami krwi i nie odchodzi.
- Nie trzeba było. Do widzenia.
Rosjanka przyjmuje obrażoną minę i w następnej sekundzie mówi szybko, jakby bała się, że Ludwig pokaże jej swoje plecy.
- Nazywam się Anya Braginska. Jestem z Rosji, ale ty też nie jesteś stąd, prawda?

***

Myśli Ludwiga ciągle są obok Anyi. Boi się tego wszystkiego. Książki już nie są takie interesujące, wykłady to niekończące się tyrady. Cała przyszłość wydaje mu się być nieważna przy tych cudownych oczach.
Czasem zastanawia się, czy to właśnie czuli mężczyźni, którzy patrzyli na jego matkę. Piękną, złotowłosą kobietę z jędrnym ciałem i zmysłowymi ustami, oczami lalki i zbereźnymi myślami. Kobietę, która co tydzień bawiła się z innym ślepcem. Kobietę, która zaniedbała własne dziecko i jednocześnie wychowała je w ogromnej dyscyplinie.
Kobietę, która powinna nauczyć go miłości, a tego nie zrobiła.
Teraz ten cud leży pod zimnym kamieniem i kilkoma zeschniętymi kwiatami w Berlinie. Ludwig dyskretnie marzy o pojechaniu nad jej grób i wpatrywaniu się w napis, który zostanie zamazany przez czas.
Oprócz niego tylko to pozostanie po Monice Beilschmidt.

***

Ludwig obserwuje pierwsze płatki śniegu, które opadają powoli na zmarzniętą trawę. Przykrywa zabytki i wydobywa z nich czar nieobecny w innych porach.
- Jestem taki żałosny - mówi do siebie Niemiec, zdając sobie sprawę, że kocha kogoś, kogo widział dwa razy w życiu.
Gdy kończy zdanie, przed nim pojawia się ubrana lepiej Anya. Uśmiech ujawnia dołeczki w różowych policzkach. Zimne powietrze zostaje przecięte miłą piosenką, której melodii Ludwig nie rozpoznaje i której słów nie rozumie. Słucha uważnie i po chwili orientuje się, że to kołysanka.
- Studiujesz muzykę? - tylko tyle jest w stanie powiedzieć.
- Nie. Nie studiuję niczego. Jestem na to za stara i za głupia - odpowiada, spoglądając na niego, ale jej oczy mówią, że sama w to nie wierzy.
- Z jakiego jesteś miasta? - Ludwig chce wyciągnąć z tego spotkania jak najwięcej, wiedząc, że może być ostatnim.
- Petersburg. Albo Leningrad... Zależy, jak ci pasuje - Jasne zęby odcinają się od czerwonej szminki.
Ten uśmiech jest inny niż poprzednie. Gorzki, kwaśny i okrutny. Ludwig, z braku innych słów, nazwałby go pięknym. On w ogóle się nie uśmiecha. Słodko, smutno, złośliwie. Jego wargi pozostają sztywne.
- Kocham śnieg. Przykrywa cały brud tego świata.
Niemiec w tamtej chwili zdaje sobie sprawę, że są tacy sami.
Anya dotyka jego dłoni i staje na palcach. Ma spierzchnięte usta, smakujące alkoholem. Ludwig przez chwilę czuje się przez to obrzydzony, ale szybko się przyzwyczaja.
Nawet nie pamięta, że to jego pierwszy pocałunek.

***

Idą razem do mieszkania Anyi. Ludwig niepewnie ogląda brudne ściany, niepozmywane naczynia i książki leżące na wszystkich wolnych powierzchniach. To nie są takie teksty, jakie czyta on sam. Poezja jest mu obca. Rosjanka najwyraźniej ją lubi.
Czas spowalnia dla Niemca w chwili przekroczenia progu sypialni, wszystko odczuwa mocniej. Nie może powstrzymać się od błądzenia wzrokiem po jasnej skórze Anyi i odrzucanym ubiorze.
Zanim zdąży zebrać myśli orientuje się, że leży na podłodze.

***

-To było jak Blitzkrieg - śmieje się przy skromnym śniadaniu Rosjanka, ignorując smutne spojrzenie Ludwiga - W końcu jesteś Niemcem, macie to we krwi!
Kończą jeść i on wstaje, sięgając po ciemny płaszcz. Anya przytula go i całuje w nos, mrucząc coś po rosyjsku. Żegnają się i Ludwig wychodzi z dusznego budynku, powstrzymując niebezpieczne wykrzywienie warg.
Dotyk dalej pali, a zimne prysznice nie pomagają.

***

Już nigdy więcej jej nie zobaczy.
Odwiedza niechętnie bar, w którym się spotkali. Chodzi do parku i wznosi błagalne modlitwy. Obejmuje chusteczkę, ignorując jej nieprzyjemny zapach mydła.
Wszystko jest okropne.
Wiedeńska zima ostudza trochę uczucia, ale one dalej się tlą. Twarz Anyi miesza się z jego matką i Ludwig czuje, że szaleje. Fioletowe oczy czy niebieskie, co za różnica.
One są identyczne. Tak samo okrutne.

***

Ludwig utwierdza się w tym, kiedy wchodzi do księgarni w Berlinie.
Przechadza się pomiędzy półkami, spokojnie oglądając okładki. Kiedy widzi dawno zapomniane płatki śniegu przystaje i gładzi je, wbrew swojej woli.
Patrzy na książkę podróżniczą pióra Anyi Braginskiej. Zaczyna czuć żar w trzewiach i przemożną chęć sięgnięcia po nią, przekartkowania.
Otwiera na przedostatnim rozdziale. Widzi swoje imię, Wiedeń. Wszystko odżywa i zaczyna boleć jeszcze raz.

W stolicy Austrii poznałam Ludwiga, sztywnego jak cholera Niemca. Był chyba najgorszym kochankiem, jakiego spotkałam podczas wszystkich moich wojaży. Naprawdę.
Pocałowaliśmy się przed Hofburgiem, a potem poszliśmy do mnie. Wszystko działo się błyskawicznie. Przeżyliśmy razem jeden, upojny dzień, ale kocham go.
I gdybym mogła cofnąć czas, zostałabym właśnie z nim.
O mój Boże.
Przepraszam


Zaczynając od rzeczy przyjemnych, chciałabym życzyć :iconkapkejka: wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia i spełnienia marzeń z okazji Świąt! C: Mam nadzieję, że ten prezent ci się spodoba choć jest mocno nieudany...
Szczerze mówiąc, nie jestem zadowolona z tego opowiadania. Myślę, że mogę winić czas - ale nie ten, który otrzymałam na wykonanie upominku, tylko ten, który jest mi potrzebny do wymyślenia czegoś dobrego. Jeżeli paring jest przeze mnie nielubiany, więcej, niezgłębiony, cały okres rozmyślania wydłuża się i wydłuża... W tym przypadku musiałam go skrócić do niecałych dwóch tygodni, co bardzo przeszkodziło mi w pracy. 
To przez to akapity są makabrycznie skrócone, a fabuła dogorywa w kącie. Po prostu nie wiedziałam, co napisać. Czuję się winna i jest mi przykro, bo chciałam dostarczyć idealny prezent.

Hetalia belongs to Himaruya Hidekaz
© 2014 - 2024 MisterkaNutella2001
Comments4
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Kapkejka's avatar
tear  Misterka, kocham Cię i wszystkie Twoje ficki  ;-; Czytając ten jeszcze w tle leciała mi muzyka z creatora mangi Rebels, co razem było przezajebiste ;-; Dostarczyłaś idealny prezent tear